Trasa: Polana Palenica - szlak czerwony - Morskie Oko - szlak czerwony - Czarny Staw pod Rysami - szlak czerwony - Polana Palenica
1-2 - Szlak pomiędzy Morskim Okiem a Czarnym Stawem
3 - Morskie Oko
4 - Łania (samica jelenia) nad Czarnym Stawem (chyba łania, bo nie mam pewności)
5 - Czarny Staw pod Rysami, w tle Miedziane
6 - Morskie Oko z widoczną Ceprostadą
Będąc nad Morskim Okiem koniecznie trzeba zajrzeć nad Czarny Staw. Masowa turystyka na pewno odbiera temu miejscu sporo uroku, ale mimo to jest ono niezwykłe. Mnie do tej pory na przeszkodzie stały warunki - zwykle nad Morskim Okiem byłam w porze jesiennej i nie chciałam ryzykować wejścia (a szczególnie zejścia) po stromej oblodzonej ścieżce. Tym razem w planach miałam podejście nieco wyżej - na tyle wysoko, by móc jednocześnie zobaczyć oba jeziorka, jedno wiszące nad drugim. Niestety powyżej Czarnego Stawu (a w jednym miejscu nawet nad nim) mimo pory letniej zalegał jeszcze śnieg, więc musiałam poprzestać na obejściu stawu (prawie) dookoła. Pierwotnego planu jednak nie porzucam, przekładam go tylko na któryś następny raz...
Szlak pomiędzy oboma stawami jest niedługi, ale dość stromy, więc podejście wymaga nieco wysiłku. Trud się jednak opłaca. Mnie poszczęściło się podwójnie, bo nie dość, że przy deszczowej pogodzie udało mi się wcelować w moment, gdy nie padało i była w miarę zadowalająca widoczność, to jeszcze dosłownie kilka kroków od szlaku udało się zobaczyć... No właśnie nie do końca wiem, co to było, ale przypuszczam, że samica jelenia. Wydarzenie to było tym bardziej doniosłe, że zwierz zupełnie nie bał się ludzi, a wręcz pozował do zdjęć. Trwało to ładnych kilka minut. Przyznam, że w miejscu tak ruchliwym (choć tego dnia z powodu pogody tłumów nie było), takiego widoku bym się nie spodziewała.
Będąc nad Morskim Okiem koniecznie trzeba zajrzeć nad Czarny Staw. Masowa turystyka na pewno odbiera temu miejscu sporo uroku, ale mimo to jest ono niezwykłe. Mnie do tej pory na przeszkodzie stały warunki - zwykle nad Morskim Okiem byłam w porze jesiennej i nie chciałam ryzykować wejścia (a szczególnie zejścia) po stromej oblodzonej ścieżce. Tym razem w planach miałam podejście nieco wyżej - na tyle wysoko, by móc jednocześnie zobaczyć oba jeziorka, jedno wiszące nad drugim. Niestety powyżej Czarnego Stawu (a w jednym miejscu nawet nad nim) mimo pory letniej zalegał jeszcze śnieg, więc musiałam poprzestać na obejściu stawu (prawie) dookoła. Pierwotnego planu jednak nie porzucam, przekładam go tylko na któryś następny raz...
Szlak pomiędzy oboma stawami jest niedługi, ale dość stromy, więc podejście wymaga nieco wysiłku. Trud się jednak opłaca. Mnie poszczęściło się podwójnie, bo nie dość, że przy deszczowej pogodzie udało mi się wcelować w moment, gdy nie padało i była w miarę zadowalająca widoczność, to jeszcze dosłownie kilka kroków od szlaku udało się zobaczyć... No właśnie nie do końca wiem, co to było, ale przypuszczam, że samica jelenia. Wydarzenie to było tym bardziej doniosłe, że zwierz zupełnie nie bał się ludzi, a wręcz pozował do zdjęć. Trwało to ładnych kilka minut. Przyznam, że w miejscu tak ruchliwym (choć tego dnia z powodu pogody tłumów nie było), takiego widoku bym się nie spodziewała.