poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Beskid Żywiecki: Rycerzowa












Trasa: Soblówka - szlak żółty - Wielka Rycerzowa - szlak czerwony - Młada Hora - szlak czerwony - Rajcza

Rycerzowa to tak naprawdę dwa szczyty - Mała i Wielka Rycerzowa, oba mające niewiele ponad 1 200 m. npm., położone jeden obok drugiego i rozdzielone przełęczą z piękną halą. W dolnej części hali położona jest bacówka, bardzo podobna do tej pod Krawców Wierchem. Z hali widoki m.in. na Babią Górę i Pilsko z jednej strony oraz na Wielka Raczę i Przegibek z drugiej. Panorama piękna. Ze wszystkich hal w okolicy Rajczy jakie widziałam według mnie ta jest najpiękniejsza.

Najłatwiej na Rycerzową dostać się z Soblówki. Trzeba tylko zwrócić uwagę na autobus z Rajczy, bo nie kursuje on zbyt często. Rano jest około 7.30, a potem chyba dopiero około 11.00.

Szlak rozpoczyna się obok przystanku PKS i jest bardzo łagodny. Nie jest tez długi - wolnym tempem to niecałe półtorej godziny. Chociaż w całości wiedzie on lasem, to idzie się bardzo przyjemnie. No, może z wyjątkiem kilku całkowicie rozjeżdżonych przez samochody fragmentów, gdzie iść nie sposób. Na szczęście roślinność jest tam rzadka, więc nie ma problemu z ominięciem błota, inaczej więc niż pomiędzy Raczą, a Przegibkiem, gdzie w wielu miejscach błota ominąć się nie da. Tuż pod szczytem schodzę ze szlaku i zamiast do bacówki, idę prosto na szczyt Małej Rycerzowej. Za plecami widoczna jest Babia Góra (pięknie musi tu być wiosną, gdy wszędzie zielono, a Babia jeszcze w śniegu!), Pilsko i charakterystyczna Lipowska. Po wejściu na szczyt widać siodło poniżej, zarośla jagodowe i bacówkę w dole. No i oczywiście Wielką Rycerzową naprzeciwko. Widok naprawdę piękny. Nie można się napatrzeć.

Na szlaku nie było nikogo, w schronisku jest jednak trochę ludzi. Ponieważ godzina jest wczesna, więc myślę, aby iść jeszcze na Przegibek. Najpierw wybieram się jednak na szczyt Wielkiej Rycerzowej, a gdy tam wchodzę (podejście strome) jest tak pięknie i jest tak dużo jagód, że nie chce mi się już iść nigdzie indziej i postanawiam zostać tam dłużej. Siedzę sobie to na Małe , to na Wielkiej Rycerzowej, trochę czasu spędzam też na samej przełęczy. Pięknie widać Wielka Raczę z polaną szczytową (przez lornetkę widać schronisko), jak na dłoni widać też Halę na Małej Raczy, a dalej Przegibek i Bendoszkę, którą łatwo rozpoznać po białym, widocznym z daleka krzyżu. Szkoda mi tylko, że jest pochmurno. Po jakimś czasie pokazuje się jednak nieco słońca, więc wszystko staje się jeszcze piękniejsze. Pojawia się też sporo ludzi, w tym kilka grup szkolnych.

Czas jednak leci i trzeba ruszać dalej. Powrót planuję czerwonym szlakiem przed Mładą Horę. Do Mładej Hory jest około 40 minut drogi w całości zalesionym szlakiem. Młada Hora to górski bezleśny przysiółek z niewielką ilością zabudowań. Z racji otoczenia górami i lasami, osada sprawia wrażenie bardzo odległej od cywilizacji, przy czym to nie jedyne miejsce w Żywieckim, o którym można to powiedzieć!.

Na Mładej Horze znajduje się schronisko inne niż wszystkie - Chyz u Bacy. Już sama nazwa sugeruje oryginalność. Jest to obiekt Towarzystwa Tatrzańskiego, a nie PTTK jak chyba w większości wypadków. Jest to miejsce tak niebywałe, że nie wiadomo jak zacząć je opisywać. Przede wszystkim budynek zdaje się ledwo stać, wygląda nieco jak przeniesiony z trzeciego świata - stara, drewniana, rozpadająca się chata. Napis przed wejściem mówi, żeby wchodzić bez pukania, bo i tak nikt nie usłyszy. Wchodzę do korytarza i rozglądam się, gdzie iść dalej, ale żadna opcja nie wydaje się dobra. Po lewej jest kuchnia, a w niej dwójka studentów. Zapraszają do środka, ale widzę wyraźnie, że nie jest to "normalna" sala w schronisku. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Każą jednak siadać, więc siadam. Oni w najlepsze gotują. Na pytanie, co tu można zjeść, odpowiadają, że to co się ze sobą przyniosło. (Ja nie mam nic.... Prawdę powiedziawszy liczyłam na naleśniki z jagodami...) Ale można dostać coś do picia, wiec proszę o herbatę. Dobre i to. Mówią, że można sobie zrobić samemu. Samemu... Jak samemu? W końcu dostaję tą herbatę i rozglądam się, gdzie ja właściwie jestem. Kuchnia jest przedpotopowa i potwornie, niewyobrażalnie wprost zagracona. Na ścianach zdjęcia, sprzęty domowe. Ogólnie wszystkiego i wszędzie jest dużo, każdy kąt jest zapełniony do granic możliwości. Studenci smażą schabowe. W końcu postanawiam się dowiedzieć, co to za miejsce. Okazuje się, że oni rozbili namiot obok i po prostu ... robią obiad dla siebie i dla ... bacy. Chce im zapłacić za herbatę, ale nie tylko nie ma cennika, ale także nie ma komu zapłacić, bo oni jako goście bacy pieniędzy żadnych ode mnie nie chcą. Każą rozliczyć się z bacą, który jest nie wiadomo gdzie. W końcu pojawia się i infomuje, że herbata kosztuje co łaska i instruuje mnie, gdzie mam wrzucić pieniądze, o ile mam na to ochotę. Wrzucam i wychodzę zdezorientowana tym wszystkim, co zobaczyłam. Wychodzę trochę z ulgą, bo naprawdę nie wiedziałam, jak mam się tam zachować. Takiego miejsca nigdy nie widziałam. W internecie czytałam tylko, że to schronisko inne niż wszystkie. Teraz już wiem, na czym ta inność polega. Do końca nie rozumiem tego, jak to wszystko funkcjonuje, ale na pewno miejsce to zapadnie mi w pamięć. Wizyta tam była istną przygodą.

Z Mładej Hory do Rajczy jest około 2 godzin drogi. Początek szlaku wiedzie bezleśną dróżką, z której widać całą osadę oraz ciemne i groźnie wyglądające stoki Muńcuła. Potem szlak wchodzi w las. Gdzieniegdzie pojawiają się połamane i wyschnięte drzewa i niemal tylko tam pojawiają się jakieś widoki. Spory fragment szlaku prowadzi prawdziwymi chęchami - bardzo młody gęsty las iglasty. ścieżka wąska. Właściwie trzeba się przeciskać między gałęziami. Co jakiś czas dodatkowa przeszkoda w postaci leżącego w poprzek pnia. Nie mogę się doczekać, kiedy to się skończy. Kilka razy wydaje mi się, że już las staje się rzadszy, ale jest to tylko złudzenie. No, ale w końcu udaje się wyjść na szeroką drogę. Niżej pokazuje się nawet Rycerka i Rajcza - bardzo efektownie wyglądają z góry, chociaż góra niska. Niestety chmur jest jeszcze więcej niż na Rycerzowej. Widać, że pogoda ma się ku zmianie. Zapowiada się na to, ze wycieczka ta jest ostatnią podczas tego pobytu w górach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz